Rzucasz krótki uśmiech, ja piję wódki łyk i przez chwilę, zanim usnę, myślę: z kimś już mógłbym być.
I chwilę później wpadasz na mnie w przedpokoju, twoje oczy trochę smutne chyba patrzą prosto w moje.
I nic nie mówisz znów, ja milczę też, ale oboje mówimy: chyba chcę, lecz wybacz, wiesz, trochę się boję […] I tak zanim się poznamy, domyślamy się, co to drugie ma na myśli przez ten pierwszy miesiąc. I z tych niedopowiedzianych spojrzeń, gestów i słów, rodzi się zainteresowanie, by czas zepsuć to mógł.
Pezet „Niedopowiedzenia”
O TYM, CO W ZWIĄZKACH NAJLEPSZE – POCZĄTKI
Na pewno każdy z Was zna to uczucie: powiększone źrenice, podniecenie, szybsze bicie serca, uczucie euforii, przyspieszone tętno, chaotyczne działania i problemy ze snem. Nope, tym razem nie chodzi o kokainę. Za sprawą wytwarzających się hormonów, takich jak: noradrenalina, dopamina i fenyloetyloamina oraz spadku poziomu serotoniny zaczyna nam, delikatnie mówiąc, odpierdalać. Zakochanie jest mocno euforycznym stanem. To taki naturalny haj. Nie musimy aplikować do naszego organizmu narkotyków, do prawdziwego pierdolnięcia wystarczy nam ta właściwa osoba. Ludzie szukający związku przez Internet mogą kompletnie nie rozumieć o co chodzi, ale może przypomną sobie, jak to wszystko wyglądało, kiedy nie było Badoo, Sympatii i innych Tinderów. Czyli tak po ludzku. Z dreszczykiem emocji. I z tym czymś, co ciężko opisać słowami. [Tak wiem, czas na falę hejtu, dwudziesty pierwszy wiek, deal with it. No to właśnie handluję.] Taki stan miłosnego haju nie utrzymuje się oczywiście w nieskończoność. Czasem budzimy się na ogromnym kacu, twierdząc, że popełniliśmy błąd, ale to co przeżyliśmy to nasze. Jednak często trafiamy w dziesiątkę, i choć euforia mija, uczucie pozostaje. Zanim uda nam się zbudować coś sensownego z tą drugą osobą, niekiedy musimy się trochę natrudzić, pokomplikować co nieco, ale w tym właśnie cały urok początków.
* * *
– Chyba coś spieprzyłem. – Słyszę, odbierając telefon.
– W związku z czym? Bo jeśli chodzi o twoje życie, to powiedz mi coś, czego nie wiem.
– Mówił ci ktoś, że jesteś wredną, samolubną, egoistyczną świnią?
– Tylko nie świnią! Dobra, mów o co chodzi, bo przez ciebie musiałam zastopować serial. Miejmy to już za sobą- ty zaczniesz się żalić, że coś ci znowu nie wyszło, a ja powiem ci, że to nieprawda tylko po to, żeby w spokoju wrócić do moich codziennych czynności.
– Ma na imię Justyna.
– Moment. – Mało nie spadłam z łóżka. – Przyjdź do mnie. Zaparzę naszej ulubionej kawy i wszystko mi opowiesz.
– Wiesz, że gdybym nie był zdesperowany, rozłączyłbym się po tym tekście?
– Czarna czy z mlekiem?
– Nie po to Bóg stworzył kawę czarną i gorzką żeby ją słodzić i zabielać, głąbie.
30 minut później.
– Co, jak, kiedy, w jakiej pozycji? Chcę wiedzieć wszystko. – Mówię, odpalając papierosa.
– Zapomnij o szczegółach. Wiem, wiem, tak obraź się, ale akurat to jest najmniej istotne.
– To po co tu jesteś?
– Znam ją od jakichś trzech tygodni. Na początku było zajebiście. Myślałem nawet, że coś z tego będzie.
– I wtedy pokazałeś swoje dwadzieścia z VATEM, przestraszyła się i uciekła?
– Dobra, nieważne. Wychodzę.
– Czekaj, żartowałam. Już jestem poważna.
– Dlaczego wy takie jesteście?
– Jakie?
– Niby wszystko gra i nagle JEB. Nie odzywa się, zadaje głupie pytania. Później znowu jest jak w bajce, do czasu gdy podbija do twojego dobrego kumpla. Coś zrobiłem nie tak.
– Lepiej trafić nie mogłeś. W sensie, że teraz jestem twoim Yodą.
– Niby czemu?
– Bo choć już od dawna tego nie zauważasz, wciąż jestem kobietą. A wiesz co to oznacza?
– Oświeć mnie…
– Dobra, od początku… Wyobraź sobie, że Justyna jest R2D2, a ja jestem C3-PO.
– Yyyyy….?
– Będę tłumaczem.
Kobieta
– Anka? HTTI! [Have To Talk Immediately]
– Będę za 10 minut.
3 godziny później…
– Po pierwsze: musisz wzbudzić w nim zazdrość. – Anka krąży po pokoju, wyraźnie gestykulując rękoma. – Nie wiem, zacznij podbijać do jego kolegi czy coś. Po drugie: Po każdej wiadomości musisz odczekać co najmniej 20 minut, bo jak odpiszesz od razu, pomyśli, że jesteś desperatką. Po trzecie: delikatnie zapytaj o jego byłe. Z tego, co już mi mówiłaś, wyszukałam trzy lafiryndy na fejsie. Wszystkie brzydsze od ciebie. Chociaż ta jedna chyba jest modelką, ale i tak jesteś ładniejsza. Masz wydrukowaną historię ich tablicy, różowym zakreślaczem zaznaczyłam, co jest najważniejsze. Tu na pendrivie zgrałam moje analizy, zawarłam w nich wykresy słupkowe z dokładnym opisem, plus trzy kołowe, które odzwierciedlają dogłębny aspekt prawdopodobieństwa porażki w opisanych sytuacjach. – Wręcza koleżance teczkę wypchaną notatkami.
– Popatrz na nie! Jestem gruba. On się do mnie nie odzywa, bo mam dużą dupę!
– A ty znowu swoje…
– Tak! Masz rację. Wczoraj napisał mi „Dobranoc”, a pół godziny później był dostępny. Pewnie rozmawiał z którąś z tych dziewczyn, a mnie traktuje, jak jakiś zapychacz czasu!
– Ogarnij się! Wyprostuj! Jesteś gotowa na to, co teraz ci powiem?
– No…
– Umówisz się z nim. Później zapytasz, ale nie tak prosto i logicznie, musisz zajebać taką metaforę, co sądzi o tym, abyście byli razem. Tylko pamiętaj- nic dosłownie, bo jeszcze cię weźmie za idiotkę.
– Okej, zarejestrowałam.
Mężczyzna
– Siema ziomek!
– No elo mordeczko. Jak z Justyną?
– Dziwnie się zachowuje, ale czuję, że to to. Chociaż zadała mi ostatnio dziwne pytanie…
– Jakie?
– Co bym zrobił, jeśli… Kurwa, nie pamiętam. Ale chodziło o coś… Pytała się o… Było coś o rozwidleniu dróg… którą ścieżkę bym obrał, gdyby na jednej z nich stała ona, a na drugiej… Co tam było na tej drugiej…
– No już nieistotne, ale co jej odpowiedziałeś?
– Że choćbym podążał ciemną doliną, zła się nie ulęknę. Nie no stary, żartuję. Po prostu wyszedłem, bo nie chciałem wyjść na głupka. Wiesz, że nie mam pojęcia o czym ona do mnie mówi.
– Dobra, ziomek, otwieraj browar, napijemy się, pogadamy, a jutro podbijesz do niej i zapytasz się, czy coś z tego będzie.
– No to zdrówko!
* * *
Ja i Ty ubierzmy dziś to w proste słowa i ustalmy to by uniknąć rozczarowań.