damsko-męskie

FRIENDS WITH BENEFITS

 

Sex buddies, fuck friends, przyjaciele z przywilejami. Jak sama nazwa wskazuje- przyjaciele od seksu. Jest to relacja między dwoma osobami, które nie chcą angażować się w związek partnerski, a jednocześnie dbają o zaspokojenie swoich potrzeb seksualnych. Oczywiście obie strony ustalają między sobą jasne reguły gry, a właściwie to jedną, najważniejszą- tylko seks. Zero randek, miłosnych uniesień, wspólnych wakacji i planów na przyszłość.

Skoro wiemy już o czym mowa, spójrzmy, jak wygląda to w praktyce. Zrobiłam mały research, z którego wynika, że 90% osób, które są (były) w relacjach fuck friends, deklaruje, że tkwi w takim układzie z najbliższym przyjacielem (przyjaciółką). Nie ma czegoś takiego, jak seks między dwojgiem przyjaciół. Przyjaźń damsko-męska jak najbardziej istnieje, ale tylko wtedy, kiedy obie strony nie czują do siebie pociągu fizycznego lub przespali się już kiedyś ze sobą i stwierdzili, że to nie to. Wybierając sobie fuck frienda, musimy czuć, że będzie ogień w łóżku. No rejczel. A nie, że: ,,potrafi mnie rozśmieszyć i ma wspaniałą osobowość”. Czyli: klata i biceps, plecy i triceps. Uznaję więc, że przyjaciele od seksu to potoczna nazwa znajomych od seksu. Tu mamy już do czynienia z zupełnie inną bajką, bo różnicy między przyjaźnią a znajomością tłumaczyć chyba nie muszę?

Żyjemy w czasach, gdzie: ,,Ruchasz się, czy trzeba z tobą chodzić?” nie robi na nikim większego wrażenia. Z dwojga złego, chyba lepiej zapytać wprost, niż rzucić bajerę:

-Hej, dostałaś list z Hogwartu?

-Nie, a co?

-Bo już widzę, jak o północy ta sukienka z ciebie znika.

 

Dlaczego ludzie decydują się na taki układ?

Powodów jest wiele, może być to: niechęć do związków z powodu burzliwego rozstania, strach przed zobowiązaniami względem drugiem osoby, brak czasu na miłość lub zwykła chęć zdobycia nowych doświadczeń. Mówiąc najprościej: możesz robić co chcesz, z kim chcesz, gdzie chcesz, kiedy chcesz i nikomu nie musisz się z tego tłumaczyć.

Jeśli jesteście friends with benefits, nie musicie robić wspólnych zakupów w Piotrze i Pawle w każdą sobotę o trzynastej tudzież stać pół niedzieli w kolejce  po nową bluzeczkę z H&Mu. Nie musicie pamiętać o rocznicach, bo żadne was przecież nie obowiązują. Możecie darować sobie rodzinne obiadki , święta oraz imieniny jej dziadka, cioci i kota.

Wszakże możecie pieprzyć się, ile fabryka dała. W sumie lepiej uprawiać dobry seks z osobą, którą znamy, aniżeli szlajać się po mieście w poszukiwaniu wrażeń. A wiadomo na kogo można trafić? Bywa i tak, że w ogóle nie uda się podupczyć i dopiero wtedy jest prawdziwy smuteczek. A skoro już o dupach mowa…

ZROBILIŚCIE TO OD DUPY STRONY.

CZYLI: Czy taki układ ma szansę przerodzić się w związek? Każdą relację weryfikuje czas. Jeśli tkwisz w związku bez zobowiązań i nagle uświadamiasz sobie, że wcale nie przeszkadzałoby Ci, jakby Twój fuck buddy został czasem na noc, zabrałby Cię do Zoo lub towarzyszyłby Ci na imprezie u znajomych, to wiedz, że coś się dzieje. Są trzy wyjścia z tej sytuacji.

Pierwsze. Rozmawiasz ze swoim frjendem od seksu i otwarcie przyznajesz się, że do zakochania, do zakochania, do zakochania jeden krok , jeden jedyny krok nic więcej… turutututu…  Po czym czekasz na reakcję. Jeśli druga osoba czuje to samo, możesz spać spokojnie. Jeśli jednak fuck friend nie podziela Twojego entuzjazmu na myśl o domku z ogródkiem, trójką dzieci i Labradorem, to masz, krótko mówiąc- przejebane. Podśpiewujesz nerwowo w myślach: Why me? Why me? I knew there is no guarantee i masz świadomość, że jesteś przegrany. Spalony. Tak, zbłaźniłeś się. Chciałeś być cool, a został tylko ból. Najgorsza jest świadomość, że ta druga osoba będzie od teraz patrzeć na Ciebie z litością. No i to, że właśnie straciłeś okazję na dobry seks.

Ale nie martw się, przecież masz jeszcze dwa wyjścia.

Drugie. Czy lepsze od pierwszego? Polemizowałabym. Jednak jest najczęściej wybierane. [Czytając jeszcze raz pierwsze wyjście, wcale się nie dziwię.] Po prostu siedzisz cicho i udajesz, że wszystko jest w porządku. Utrwalasz się w przekonaniu, że wcale się nie zakochałeś, a najlepiej zróbmy to na pieska. Na krótką metę może zadziałać, ale w końcu i tak pękniesz, albo będziesz nieszczęśliwy do końca życia.

Trzecie.  I na szczęście jest jeszcze trzecie wyjście z opresji… A nie, jednak nie ma. Przynajmniej takiego, które pozwoliłoby na zachowanie godności.

FRIENDS WITH BENEFITS NIE JEST UKŁADEM DLA KAŻDEGO. Jeśli masz miękkie serce, to lepiej żebyś dupy nie miał(a) szklanej. Dosłownie i w przenośni. Owszem, związek bez zobowiązań może być rozwiązaniem, ale tylko na krótką metę. Ludzie nie są stworzeni do życia w pojedynkę, prędzej czy później zaczną szukać miłości.

Powracając do pytania: czy taki układ ma szansę przerodzić się w związek? Odpowiedź brzmi: tak. Tylko pamiętaj, że do tanga trzeba dwojga. Ja spróbowałam. Mam miękkie serce i dupę niestety też. W sierpniu bierzemy ślub, więc chyba muszę być w tym dobra. If you know what I mean?

Udostępnij