damsko-męskie życie codzienne, ludzie

SPĘDZANIE WOLNEGO CZASU: KOBIETY VS MĘŻCZYŹNI

Pierwszy stycznia. Dzień, w którym ludzie zażywają pierwszą tabletkę Desmoxan’u, nadrabiają zaległości w postach Ewy Chodakowskiej, kompletują swój strój na siłownię, ewentualnie szukają trenera personalnego, coby im dietę rozpisał. Chyba, że są zdrowymi, szanującymi się Polakami, wtedy…Wtedy leczą kaca po Sylwestrze, bądź po prostu próbują do niego nie dopuścić, stosując metodę klin klinem. My, czyli ja i najbliższe grono moich znajomych, należymy do tej drugiej grupy. Leżymy zbangladeszowani na kanapie, oglądając film. Nie byle jaki ten seans, bo pełny magii i horkruksów, czyli to, co męska część towarzystwa uwielbia najbardziej [#sarkazm].

– Jak nazywa się ta aktorka?

– Emma Watson, a co?

– Mordo, wpisz w Google ”Emma Watson nago”.

– Nic nie ma. Może spróbuję ”Emma Watson cycki”. Eee, też nic nie znalazło… tylko przeróbki.

Patrzę, słucham i nie wierzę. Jesteśmy świadkami legendarnej bitwy, gdzie ważą się losy bohaterów, wszędzie śmierć, wzruszenie i łzy, a jedyną rzeczą, jaką dostrzegają faceci, są cycki Emmy Watson. No może nie tylko, poruszyli jeszcze temat biustu Heleny Bonham Carter. Kiedy w końcu zapadła cisza i, o dziwo, akcja filmu niezwykle ich wciągnęła, jeden z dżentelmenów wypalił:

– Ta jasnowłosa jest jakimś pieprzonym dziwolągiem, ale… RUUUCHAŁBYM! – Aż mi te ”ruuuuu” w uszach zadzwoniło. Po czym całe grono zbiło ze sobą po piąteczce.

Zieloni va bank, kurwa.

Ale żeby nie było, że my, kobiety, takie święte jesteśmy…

Kilka dni później, piątek.

– Ło matko a spójrz na tą! Jakie brwi ha ha ha. Co to za moda, przecież one wyglądają, jakby jakiś węgiel sobie rozsmarowały na czole. – Mówię do Kate, podsuwając jej moje EjdżTiSi pod twarz.

– Ty, ta nie lepsza. Chyba chciała się uśmiechnąć, ale ma tak zrobione usta, że to niemożliwe. – odpowiada uradowana.

– A ta… już piąte selfie dzisiaj. Kurwa, co z nimi jest nie tak?

– Przestań, przynajmniej dostarczają nam rozrywki, już dawno tak się nie uśmiałam.

– To prawda, lubię czasem się tak dowartościować. To smutne, ale takie prawdziwe. – Odpieram roześmiana, jednocześnie zauważając kilka par oczu skierowanych w naszym kierunku.

– Wy jesteście straszne! Zołzy jakich mało! – rzuca w naszą stronę jeden z kolegów.

– Kotenieńku, chyba mało kobiet w swoim życiu poznałeś. To normalne zjawisko, takie już jesteśmy. – ripostuje Kate.

– Handluj z tym dziffko. – przytakuję przyjaciółce. – Kochanie, spraw, żeby było głośniej! – rzucam w stronę M.

– Co mam kurwa zrobić? – pyta zdezorientowany.

– No za cicho gra muzyka! Spraw, żeby było głośniej! – powtarzam.

– A tak normalnie nie umiesz powiedzieć?

– Nie, bo nigdy nie wiem, jak jest poprawnie. Pogłoś, podgłoś, pogłlośnij, chuj wie.

– To jak już siedzicie z nosami w tych smartfonach i wczuwacie się w rolę jury Projekt Lady, może byście znalazły informacje na temat poprawnej formy. W końcu coś… – nie dane było mu dokończyć.

– AHAHAHAHAHAHAHA, patrz, jaki cytat o życiu i miłości, co za Karyyyna, HAHAHAHA. – Całe piętro właśnie usłyszało mój śmiech.

– A nieważne… – gdzieś w tle pobrzmiewa zrezygnowany głos M.

 

 

Udostępnij