Myję ostatni kubek, jaki pozostał po stercie brudnych naczyń, cierpliwie czekających na mnie w zlewie. Podśpiewuję pod nosem słowa piosenki Soboty, kołyszę w rytm biodrami, opłukując jednocześnie kubek. No dobra… Nie podśpiewuję, tylko krzyczę tak, że pewnie słychać mnie na parterze, a moje biodra, mimo że się kołyszą to na pewno nie w rytm muzyki. Podłączam kabel od Kirby do gniazdka (Kirby to taki super mega wypasiony odkurzacz, który jednym pociągnięciem wciąga każdy paproch z dywanu) i jadę z tematem. Z oczami pełnymi fascynacji wpatruję się, jak mój odkurzacz pożera cały brud. Podłoga lśni, meble błyszczą jak głowa Łysego z Brazzers, a ja próbuję zrelaksować się przed telewizorem.
Relaks i telewizor- te słowa gryzą się, jak Samsung i Apple. Moja babcia i TVN. Natalia Siwiec i mózg. Weź i się człowieku zrelaksuj przy: Dlaczego ja?, Trudne sprawy, Pielęgniarki, Szkoła, albo Szpital. No kurwa. Leżę na moim idealnie odkurzonym łóżku, chwytając kubek z moją idealnie zaparzoną herbatą, następnie odstawiam kubek na moją idealnie wypolerowaną szafkę. Odkładam gazetę z programem telewizyjnym na stosik idealnie poukładanych czasopism. Zakładam kapciuszki (z motywem jednorożca ofkors), które leżą równióteńko przy łóżku. Otwieram drzwi od mojego pokoju i…
Zaczynam odczuwać ostry ból w środkowej części klatki piersiowej. Brakuje mi tlenu. Wyobrażam sobie, jak moja blaszka miażdżycowa trafia do naczynia wieńcowego i zatyka je. Krew nie może dopłynąć do mięśnia sercowego, zostaje on odcięty od tlenu. Tak, to zawał.
Piach na dywanie. Kurtka rzucona na wieszak. Resztkami sił udaje mi się dotrzeć do kuchni. Na podłodze widzę plamę, która najprawdopodobniej powstała przez ściekające resztki herbaty z niechlujnie rzuconej do śmieci torebki. Słodki Jezu… Osuwam się na krzesło. Kątem oka dostrzegam okruchy spoczywające na desce do krojenia. Mało tego… Obok całego syfu leży usmarowany masłem nóż… Dziesięć minut temu kuchenny blat świecił się, jak neon nad burdelem. A teraz? Wszędzie brud. Tracę już oddech. Czuję, że to koniec. Podobno przed śmiercią człowiekowi przebiega przed oczami całe jego życie. Ja widzę tylko mojego brata, wyjadającego zimny gulasz z woku i drewnianą łyżkę, z której kapie pomidorowy sos. Ocieka on na wypolerowaną kuchenkę i umytą podłogę. I te dziurawe bokserki. To ostatnia rzecz jaką rejestruję. Później widzę światełko w ciemnym tunelu. Podążam za światełkiem w moich kapciach z motywem jednorożca.
Tak będzie wyglądać moja śmierć. Zabije mnie mój własny brat.