Czyli świat według Koki.
POBUDKA
– Koka! Wstawaj! Idziemy na dwór!
– Daj mi jeszcze chwilkę pospać człowiek. Jest dopiero 7!
– Koka! Musimy iść, bo się spóźnię!
– Nie chce mi się jeszcze kupy! Jak śmiesz budzić mnie o tej porze!
– SPACEREK!
– Ojej! Idę, idę, już idę! Uwielbiam to słowo! Hej, czekaj na mnie, nie zakładaj jeszcze kurtki! Najpierw obroża!
SPACER
Wychodzę z Koką z klatki. Idzie najeżona, ogląda się we wszystkie strony i sapie.
– Czysto. Możesz iść człowiek.
* * *
– Nie wolno szczekać! Zostaw psa! Nie wolno!
– Czy ten mały, czarny szczur przypomina ci psa człowiek? Nie lubię czarnych psów i chcę go ugryźć!
– Nie wolno powiedziałam, bo zaraz w dupę dostaniesz!
– Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.
* * *
– Tylko nie idź po kałuży! Nie wolno tam!
– Jasne, że przejdę przez sam środek. BO MOGĘ.
– Ciekawe kto ci teraz łapy umyje…
– Wytrę o twoją kołdrę, jak tylko wrócimy do domu.
* * *
– Rób kupę, bo idziemy do domu. Śliczny piesek, grzeczna Kokunia.
– Ja pierdole, człowiekom to niewiele do szczęścia potrzeba… Wystarczy się wysrać.
KĄPIEL
Śpiewam i tańczę pod prysznicem. Koka leży obok kabiny.
– Jakie ty masz ruchy… Jakbyś miała tańczyć w klubie go-go, to tylko w ramach kabaretu. Nie rzucaliby w ciebie pieniędzmi, tylko jajkami. Szkoda, że nie umiem mówić. Pierwszą rzeczą, jaką bym ci powiedziała byłoby: Zrób coś dla muzyki i nie śpiewaj, błagam.
KOKA SAMA W DOMU
– Człowiek, jak dobrze, że jesteś! Popatrz co się tu stało, jak cię nie było!
SPĘDZANIE WOLNEGO CZASU
– Koka, nie mam czasu teraz się z tobą bawić.
– Bierz tę piłkę, bo pogryzę ci buty. A tego byś nie chciała, prawda?
– Idź do pana, zanieś mu piłeczkę.
– Jak zaraz jej nie rzucisz, pożałujesz. Nigdy nie masz dla mnie czasu! Co z ciebie za pani?!
– Idź mi stąd z tą obślinioną piłką!
– Jakie fajne, włochate kapcie. Szkoda by było, jakby stała im się krzywda.
* * *
– Widzę, że człowiek sobie smacznie śpi, a przecież czas na zabawę.
– Kokunia, odejdź, daj mi pospać. – Otwieram oczy i widzę jak nachyla się nade mną.
– Ruszyłabyś tą swoją dużą dupę, to nie musiałabym cały czas słuchać, że gruba jesteś.
– Jeszcze kilka minutek…
– Byłaś, jesteś i zawsze będziesz gruba.
* * *
– Nie wolno tego ruszać! To moje!
– Nie mów mi, jak mam żyć! Nie jesteś moją matką!
* * *
Siedzę z mężem na kanapie, oglądamy film. Słyszymy dźwięk kodu do domofonu. Koka zrywa się z kanapy i biega w kółko.
– Goście! Goście! Uwielbiam gości! Kocham wszystkie człowieki! Nie mogę się doczekać, kiedy wyliżę ich po twarzy i powącham ich buty!
– Zapraszałaś kogoś? – Prowadzimy taki otwarty dom. Nigdy nie wiadomo, kogo niesie z wizytą. Wchodzą jak do siebie.
– Nie, a ty?
– Też nie.
– Jaki oni mają słaby węch… Wiadomo, że idzie Adaś! Szybko, szybko ty tłusta klusko! Chcę dotknąć języczkiem twojej buźki, a super się składa, bo właśnie się myłam. Muszę podzielić się z tobą zarazkami!
OBIAD
– Co masz? Daj trochę.
– Koka, masz swoje w misce, odejdź.
– Sama sobie żryj tę puszkę. Daj mi trochę. Albo wszystko.
– Nic ci nie dam, odejdź. Ojej, jakie śliczne oczka, no masz kawałeczek kurczaczka.
– Tfu! Nie lubię pieczonego kurczaka, daj mi trochę surowego mięsa!
– Nie!? To zapomnij, że coś w ogóle ode mnie dostaniesz! Wiesz ile psów chciałoby być na twoim miejscu?
– Ta… Żaden by z tobą nie wytrzymał. Dawaj kurczaka, bo obślinię ci kanapę.
– Wyjdź mi stąd w tej chwili! Zobaczysz, oddam cię do schroniska!
– Coś ty powiedziała?! Nigdy więcej nie nazywaj się moją panią!
KOKA. NOWE PORZĄDKI
Włączam odkurzacz.
– Aaaaaaa! Wyłącz ten wytwór szatana! Jak coś, będę pod biurkiem.
ZASADA OTWIERANIA DRZWI
Leżę wygodnie na łóżku, czytając książkę. Nagle JEB! Koka wpada do pokoju, rzucając się na drzwi.
– No siema.
– Cześć.
– Widzę, że znowu wylegujesz się na łóżku ty tłusta świnio. Idę stąd, może ktoś inny będzie chciał się ze mną pobawić.
– Drzwi!!!! – zrywam się z łóżka, by je zamknąć. Po chwili znowu JEB! – Koka! Zdecyduj się, w prawo lub w lewo!
– Czego drzesz tę mordę. Wychodzę.
– Przywiążę cię do kaloryfera i już nie będziesz się więcej wiercić! – Krzyczę do psa, który znowu wszedł do pokoju.
– Nie lubię, jak zamykasz przede mną drzwi. Chcę, żeby były otwarte. – Leży obok. Po chwili zaczyna drapać w drzwi. Ten dźwięk jest nie do zniesienia, więc wstaję i otwieram je. – Mówiłam. Chcę, żeby były otwarte. Tak ciężko zrozumieć?
SEN
To zjawisko w życiu Koki występuje bardzo rzadko. Ale jak już śpi…
– Nie wierć się, bo mnie denerwujesz.
– Posuń się klucho. – mówię do psa.
– Jakbyś tyle nie żarła, to miałabyś miejsce. A teraz się męcz.
– Weź tą dupę! – ponaglam, odpychając Kokę w bok.
– Dotknij mnie jeszcze raz, a upierdolę ci tę rękę na amen.
– Zjeżdżaj stąd! W tej chwili marsz na podłogę!
– A spierdalaj. – Kładzie się na podłodze, ostentacyjnie wzdychając i jęcząc.
* * *
Środek nocy. Koka usłyszała jakiś szum na klatce, więc zrywa się z łóżka i zaczyna szczekać.
– Człowieki! Budźcie się! Spróbuję ich powstrzymać, ale nie wiem, jak długo wytrzymam! Uciekajcie, szybko!
WYKONYWANIE KOMEND
– Daj łapę.
– Nie, to ty daj łapę.
– O.K.