Wracając wczoraj z pracy, jak co dzień wertowałam Facebook’a, żeby się trochę zrelaksować, lekko odmóżdżyć, a może nawet dowiedzieć się czegoś ciekawego. Lubię czasem popatrzeć na coś innego niż daty faktur, NIP-y, kwoty netto i odliczenia VAT. Gdzieś pomiędzy kolejnymi zdjęciami bezglutenowych lunchów, selfie z siłowni, a prośbami o udostępnienie postów z chorymi dziećmi, rzucił mi się w oczy artykuł o uczłowieczaniu zwierząt autorstwa Franciszka Kucharczaka, który wylewa w swoim tekście wielką falę goryczy, spowodowaną chęcią podniesienia przez rząd kar dla osób znęcających się nad zwierzętami. Przyzwyczaiłam się do tego, że zimą ludzie narzekają na śnieg, latem na upały, a podczas Euro, że polska reprezentacja jest do dupy, pomimo że wygrywa. Jednak z tak bezpodstawnym, nieuargumentowanym żadną racjonalną teorią hejtem to jeszcze nigdy się nie spotkałam. Link do tekstu: tutaj. Przez moment chciałam skomentować ten cały zlepek żalu, jednak stwierdziłam, że nie ma sensu. Dziś zaczęłam zastanawiać się nad tym, dlaczego wciąż mamy ustępować ograniczonym ludziom, nie komentując ich kretyńskich wypowiedzi. Jakbyśmy zgadzali się na to co mówią i pozwalali im, wraz z ich popapraną mentalnością, funkcjonować w naszym społeczeństwie. A ja się na to nie zgadzam, więc…
Słyszał Pan o przypadku, gdzie jakiś typowy Andrzej przywiązał żywego psa do samochodu, po czym przewiózł jego ciało asfaltową drogą? Albo o tym, jak kilku mężczyzn zakopało psa żywcem? Absolutnie się z Panem zgadzam, Panie Franciszku- nie powinniśmy uczłowieczać zwierząt, albowiem nadawanie im ludzkich cech i zachowań jest dla nich obrazą. Zwierzę nie zabija nikogo dla zabawy i tym właśnie różni się od człowieka. Skoro odpowiedziałam na te niepokojące Pana pytanie: ”Dzieje się czworonogom coś takiego, że trzeba się nad nimi trząść, jakby były ludźmi?”, pozwolę sobie przejść dalej. ,,Czy jest gorzej niż było, że trzeba straszyć ludzi aż pięcioma latami odsiadki…” Nie jestem pewna czy dobrze przeczytałam. Once again: s-t-r-a-s-z-y-ć l-u-d-z-i p-i-ę-c-i-o-m-a l-a-t-a-m-i o-d-s-i-a-d-k-i? Och… biedni psychopaci. Idąc Pana tokiem myślenia: czy trzeba straszyć ludzi dożywociem za zabicie drugiego człowieka? Przecież to nic takiego, em aj rajt?
”Dużym minusem kolejnych awansów na rzecz zwierząt jest, śmiem twierdzić, zacierająca się coraz bardziej w świadomości społecznej różnica między ludźmi a zwierzętami.” – to po prostu nie śmiej. I nie twierdź. Mówi się, że ludzie kochający zwierzęta są dobrymi ludźmi. Nie wiem, jak Pan może nazywać się chrześcijaninem, nie mając w sobie empatii, ani chociaż odrobiny współczucia do istot żywych, które niczym sobie nie zasłużyły na cierpienie. Dlaczego ludzie chadzają ze swoimi czworonogami do weterynarza, zamiast je po prostu uśpić? I jeszcze mają czelność je opłakiwać! Oto wielka tajemnica wiary: Bo są do nich przywiązani. Bo zwierzęta są członkami ich rodziny. Jeśli ktoś z Pana bliskich zachorowałby na raka, uśpiłby go Pan? Tylko nie pieprz mi tu o zacieraniu różnicy między ludźmi a zwierzętami Kucharczak. ”Tak więc miło by było, gdyby rząd dał sobie spokój z prawem ws. zwierząt, które i tak jest już, uważam, zbyt surowe, a doprowadził wreszcie do zakazu zabijania ludzi.” Widzisz Marian, rząd nigdy nie doprowadzi do zakazu zabijania ludzi, a wiesz czemu? Wszakże niezależnie od wielkości sankcji nałożonych za zabójstwa, na tę ,,złą naturę” człowieka nie jest w stanie wpłynąć. Przeto ludzie wciąż będą zabijać. I siebie, i zwierzęta. Kto z tych dwojga jest bardziej ,,ludzki”, Panie Franciszku?